Nowa stacja kosmiczna Starlab. Co o niej wiemy?
Wraz z początkiem stycznia firma Airbus ogłosiła dołączenie do projektu prowadzonego przez Voyager Space, którego celem jest budowa pierwszej swobodnej, w pełni komercyjnej stacji kosmicznej. Starlab, bo tak się nazywa, ma zastąpić starzejącą się międzynarodową Stację Kosmiczną, której czas na orbicie Ziemi dobiega właśnie końca.
Rozpoczęcie działania Starlab planowane jest na dwa tysiące dwudziesty siódmy rok.
Voyager Space we współpracy z Lockheed Martin, a teraz także Airbus Defence and Space utworzyły zespół firm, który ma zaprojektować i zbudować pierwszą w historii latającą swobodnie komercyjną stację kosmiczną. Starlab będzie platformą komercyjną ze stałą załogą, przeznaczoną do prowadzenia kluczowych badań, wspierania działalności przemysłowej oraz zapewniania stałej obecności i przywództwa USA na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Według planu, Starlab osiągnie wstępną zdolność operacyjną do dwa tysiące dwudziestego siódmego roku a wystartować ma już rok później. Dołączenie do projektu francuskiej firmy Airbus ma ułatwić dostęp do stacji grupom badawczym współpracującym w ramach działań Europejskiej Agencji Kosmicznej, która na niskiej orbicie okołoziemskiej prowadzi badania w warunkach mikrograwitacji. Zadaniem koncernu będzie zapewnienie ekspertyzy i wsparcia projektu technicznego Starlab. Na razie nie ujawniono szczegółów dotyczących zakresu współpracy i kwestii finansowych. Na ten moment wiemy tylko, że Voyager i należąca do niego firma Nanoracks otrzymały od NASA sto sześćdziesiąt milionów dolarów na projekt stacji Starlab. Lockheed Martin zajmie się budową komponentów i zintegrowaniem całej konstrukcji.
Na pokładzie tego kosmicznego centrum badawczego znajdzie się nadmuchiwany moduł mieszkalny, moduł cumowania, element zasilania i napędu, duże robotyczne ramię do obsługi załadunku i system laboratoriów przystosowanych do prowadzenia badań naukowych i produkcji przemysłowej. Docelowo stacja ma pomieścić jednocześnie czterech astronautów. Dyrektor generalny Nanoracks, Jeffrey Manber, przyznał, że jego zespół poświęcił ostatnie dziesięć lat na uczenie się przemysłu kosmicznego, poznawanie potrzeb klientów, śledzenie zmian na rynku i inwestowanie w rozwój rozwiązań technologicznych stosowanych obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, aby jak najlepiej przygotować się do współpracy z NASA właśnie przy tym projekcie.
Starlab zostanie zaprojektowane i zbudowane tak, aby uzyskać ładowność nie mniejszą niż ta na ISS i zapewnić odpowiednie warunki do prowadzenia setek eksperymentów i długofalowych badań rocznie.
Będzie też domem dla Parku Technologicznego George’a Washingtona Carvera, pierwszego takiego projektu w kosmosie, którego celem jest rozwiązywanie ogólnoświatowych problemów. Nazwany został na cześć amerykańskiego botanika, wynalazcy i agronoma, który chcąc poprawić sytuację ekonomiczną południowych stanów, opracował wiele przełomowych sposobów zastosowania popularnych roślin uprawnych. Park Technologiczny działa obecnie na ISS a po zakończeniu jej działalności zostanie przeniesiony na stację Starlab aby kontynuować misję zwalczania globalnych kryzysów.
Na ten moment nie ma pewności co do zasad użytkowania przestrzeni na stacji Starlab.
Jako pierwsza w pełni komercyjna stacja badawcza, będzie wymagała ustalenia w jaki sposób agencje kosmiczne będą wykorzystywać usługi dostarczane przez operatora stacji. W październiku dyrektor naukowy Niemieckiej Agencji Kosmicznej skomentował tę kwestię podczas konferencji partnerów ISS twierdząc, że istnieje wiele opcji i główni inwestorzy wciąż prowadzą dyskusje na ten temat. Bezpośrednie wpłaty od europejskich rządów do amerykańskich firm mogłyby okazać się politycznie kłopotliwe. Oznaczałoby to przelewanie pieniędzy europejskich podatników na konta właścicieli prywatnych amerykańskich przedsiębiorstw, jak podsumował przedstawiciel Francuskiej Agencji Kosmicznej Nicolas Maubert podczas ostatniego panelu dyskusyjnego. Przedstawiciele Europejskiej Agencji Kosmicznej są świadomi tych wątpliwości, dlatego nieustannie pracują nad rozwiązaniem tego typu zawiłości prawnych. Mają na to jeszcze trochę czasu, ponieważ następne zebranie rady Agencji odbędzie się dopiero za dwa lata. Przez ten czas muszą podjąć decyzję, która pozwoli na jak największe wykorzystanie potencjału nowej stacji kosmicznej przy optymalnych wydatkach i z zachowaniem przepisów prawnych.
A co właściwie stanie się z ISS?
Plan mówi, że pierwszym krokiem do bezpiecznego zdjęcia stacji z orbity będzie skierowanie jej silników w przeciwnym kierunku, aby zmienić jej prędkość i tym samym orbitę i skierować ją w kierunku Ziemi. To ma się zacząć między 2006 a 2008 rokiem. To okno czasowe jest związane z aktywnością Słońca. Wzmożona aktywność Słońca w tym czasie spowoduje rozszerzenie się atmosfery ziemskiej, co pozwoli na szybsze wytracenie prędkości ISS i skierowanie jej w bezpiecznym kierunku. Aktywność Słońca ma bezpośredni wpływ na ziemską atmosferę. Kiedy Słońce jest bardziej aktywne, emituje więcej promieniowania i cząstek, które dostają się do atmosfery Ziemi. Te cząstki i promieniowanie powodują rozszerzanie się górnej warstwy atmosfery, zwanej termosferą. W tej warstwie panuje bardzo wysoka temperatura, rzędu nawet ponad tysiąca stopni celsjusza, a cząstki słoneczne powodują, że rozgrzewa się jeszcze bardziej i co za tym idzie rozszerza się. To z kolei powoduje, że ISS traci prędkość i łatwiej jest ją skierować z powrotem na Ziemię.
Podczas lotu przez atmosferę stacja ulegnie częściowemu zniszczeniu, ale będzie celowała w bezpieczne miejsce, gdzie nie zagraża ludziom. NASA planuje deorbitację na lipiec 2030 roku. Po rozbiciu się ISS ma znaleźć się w Punkcie Nemo na Oceanie Spokojnym, gdzie do najbliższego lądu z każdej strony jest co najmniej 2700 km. To miejsce jest prawdziwym kosmicznym cmentarzyskiem, gdzie zatopiono już ponad 300 pojazdów kosmicznych, w tym fragmenty 120-tonowej rosyjskiej stacji MIR.
Coś się kończy, coś zaczyna. Być może zaczyna się powoli czas komercjalizacji niskiej orbity okołoziemskiej i kolejne stacje i kosmcizne hotele zaczną wyskakiwać jak grzyby po deszczu? Pożyjemy, zobaczymy!