Kolejne kraje walczą o wstąpienie do wąskiego grona zdobywców Księżyca. Tym razem na powierzchnię naszego satelity swój lądownik wysłała Japonia i jak wiele krajów przed nią zasmakowała porażki. Jak zakończyła się misja lądownika Hakuto-R?
Do tej pory jedynie trzem krajom udało się z powodzeniem wylądować na Księżycu – były to Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny. Wszystkie te programy podboju Srebrnego Globy były finansowe przez rządy. Teraz prywatne firmy ścigają się o to, której pierwszej uda się posadzić na Księżycu w pełni komercyjny lądownik. Wśród nich znalazła się japońska firma iSpace, która zaprojektowała bezzałogowy lądownik Hakuto-R, którego nazwa oznacza z japońskiego ‘biały królik’.
Kompaktowy lądownik ważący zaledwie trzysta czterdzieści kilogramów i mierzący dwa i trzy na dwa i sześć dziesiątych metra wyposażono w systemy kontroli temperatury i promieniowania, panele słoneczne, systemy komunikacji, kamery, komputer pokładowy oraz system kontroli wstrząsów. Oprócz tego na pokładzie Hakuto-R znalazły się urządzenia badawcze zaprojektowane i zbudowane przez międzynarodowych inwestorów, w tym pojazd lunarny Rashid opracowany przez Centrum Kosmiczne Mohammeda bin Rashida w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Sora-Q, czyli transformowalny robot o masie dwustu dwudziestu pięciu gramów zaprojektowany przez Japońską Agencję Kosmiczną JAXA oraz amerykańska sonda Lunar Flashlight, któej celem miało być wykrycie lodu wodnego w zacienionych rejonach kraterów z półstablinej orbity Księżyca przy pomocy reflektometru zbudowanego z czterech laserów.
Niestety, żadne z tych urządzeń nigdy nie rozpoczęło swojej misji, wszystkie zostały najprawdopodobniej zniszczone podczas próby lądowania Hakuto-R na powierzchni Księżyca.
Lądownik wystartował na pokładzie rakiety nośnej Falcon-9R firmy SpaceX jedenastego grudnia ubiegłego roku z Cape Canaveral na Florydzie. Już trzy dni potem okazało się, że trzy z czterech silników sondy Lunar Flashlight nie działają prawidłowo. W ciągu następnych dni wykonano szereg manewrów, które miały skierować lądownik na odpowiednią orbitę. Po dwóch miesiącach lotu poinformowano, że także czwarty silnik sondy nie działa, tak ja powinien, dlatego sonda nie będzie mogła poruszać się po planowanej orbicie.
W planach NASA było skierowanie sondy na orbitę okołoziemską, gdzie mogłaby odbywać comiesięczne przeloty wokół naszego satelity. Do tego jednak nie doszło. Po czterech miesiącach lotu, dwudziestego piątego kwietnia Hakuto-R miał wylądować na powierzchni Srebrnego Globu. Planowanym miejscem lądowania był krater Atlas położony na południowo wschodnim skraju Morza Zimna na północnej półkuli Księżyca. Jak wynika z ostatnich danych telemetrycznych przesłanych na Ziemię, na wysokości dziewięćdziesięciu metrów lądownik zaczął opadać z prędkością dziewięciu i dwóch dziesiątych metra sekundę, po czym rozbił się o powierzchnię Księżyca.
W komunikacie wydanym tuż po nieudanym lądowaniu przedstawiciele iSpace oświadczyli, że podczas lądowania zabrakło paliwa, co spowodowało przedwczesne wyłączenie silników i gwałtowny skok prędkości opadania. Trzynastego maja misję sondy Lunar Flashlight uznano oficjalnie za zakończoną a sam lądownik nie przesłał już żadnych danych.
Wizualizacja Hakuto-r na powierzchni Księżyca. Źródło zdjęcia: ispace-inc.com
Głównym celem misji iSpace było przetestowanie technologii lądownika, która jak się okazało nie spełniła oczekiwań. Nie była to jednak pierwsza tego typu nieudana misja.
W dwa tysiące dziewiętnastym roku izraelska sonda Beresheet także rozbiła się o powierzchnię Księżyca i też podczas próby lądowania. Doszło wtedy do awarii głównego silnika. Kontrolerzy lotu starali się zrestartować komputer pokładowy by ponownie uruchomić silnik, jednak niedługo potem całkowicie stracili kontakt z sondą. Celem misji Beresheet było wykonanie dokumentacji fotograficznej i wykonanie kilku eksperymentów na powierzchni Księżyca.
Jednym z nich było sprawdzenie, jak w kosmicznych warunkach poradzą sobie niesporczaki – mikroskopijne bezkręgowce znane ze swojej niespotykanej odporności na najtrudniejsze warunki środowiskowe. Mogą przeżyć w temperaturze od minus dwustu do prawie stu pięćdziesięciu stopni Celsjusza. Nie straszne im także wysokie ciśnienie – mogą przetrwać nawet sześć tysięcy atmosfer. Do tego obejdą się bez wody przez ponad dziesięć lat a promieniowanie kosmiczne nie robi na nich żadnego wrażenia. Naukowcy zakładają, że niesporczaki, które znajdowały się na pokładzie sondy mogły przetrwać katastrofę. Wszystko dlatego, że przed umieszczeniem na statku wydaliły ze swoich organizmów całą wodę i zahamowały metabolizm, dzięki czemu stały się odporne na najbardziej wymagające warunki. Po pobycie w takim nieaktywnym stanie, niesporczaki odradzają się poprzez zanurzenie w wodzie. Po nawodnieniu stają się znów aktywne – poruszają się, odżywiają i rozmnażają w normalny sposób. Na pokładzie Beresheet znajdowały się tysiące tych niezwykłych zwierząt i bardzo prawdopodobne, że po sprowadzeniu ich na Ziemię i nawodnieniu byłyby w stanie znowu normalnie funkcjonować.
Pomimo niepowodzenia misji Hakuto-r, iSpace już zaplanowało wysłanie na Księżyc kolejnego lądownika, Hakuto-R M2, który ma być podobny do swojego poprzednika. Początek misji planowany jest na koniec dwa tysiące dwudziestego czwartego roku.
Na jego pokładzie wśród zestawu ładunków od międzynarodowych klientów znajdzie się także mały łazik zaprojektowany przez iSpace, który pobierze próbki regolitu i dostarczy je na Ziemię, gdzie NASA zajmie się ich zbadaniem. Oprócz tego jeszcze w tym roku wystartować mają dwa lądowniki amerykańskich firm Astrobotic i Intuitive Machines. Chociaż misje amerykańskich lądowników nie będą tak przełomowe jak próby zdobycia Księżyca przez inne kraje, to i tak trzymamy kciuki za ich powodzenie. Wyścig o podbój Srebrnego Globu wciąż trwa.