To już trzeci prywatny lądownik księżycowy, który poniósł klęskę. Czy prywatne firmy mają w ogóle szanse w kosmicznym wyścigu z takimi wyjadaczami jak NASA? I co stanie się z ludzkimi prochami, które w tej misji miały dolecieć na Księżyc?
Ten dzień miał być przełomowym momentem w historii eksploracji kosmicznej, ale zamiast tego przyniósł nieoczekiwany zwrot akcji. Peregrine, pierwszy amerykański lądownik księżycowy od czasów ostatniego lądowania w ramach programu Apollo w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym drugim roku, który miał zapoczątkować nową erę podboju Księżyca, poniósł klęskę. Misja wystartowała z wielkimi nadziejami, że firmie z sektora prywatnego uda się w końcu bezpiecznie wylądować na powierzchni srebrnego globu lecz teraz, po serii niewyjaśnionych anomalii i krytycznej awarii, nie ma na to szans. Co doprowadziło do takiego obrotu spraw?
Z początku wszystko zapowiadało się dobrze. Lądownik Peregrine pomyślnie wystartował na rakiecie Vulcan Centaur – nowym typie rakiety napędzanej metanem – z kosmodromu należącego do Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych w Cape Canaveral na Florydzie o godzinie w poniedziałek ósmego stycznia. Około pięćdziesiąt minut po starcie, na wysokości pięciuset kilometrów nad Ziemią, lądownik oddzielił się od rakiety i kontynuował swoją podróż.
Pierwsze oznaki problemów pojawiły się około siedem godzin po starcie, gdy pojazd nie był w stanie skierować swoich paneli słonecznych w stronę słońca, aby mogły naładować baterie.Po szybkiej reakcji i interwencji zespołowi inżynierów nadzorujących przebieg misji ostatecznie udało się je obrócić, niestety jednak chwilę później pojawiły się kolejne, jeszcze poważniejsze problemy.
Najpierw firma Astrobotic poinformowała, że przyczyną problemu jest awaria systemu napędowego, a później ogłoszono, że powoduje ona krytyczną utratę paliwa. Jak stwierdzili przedstawiciele firmy w swoim oświadczeniu – „Biorąc pod uwagę obecną sytuację, priorytetem w tej sytuacji jest wyciągnięcie największej ilości wniosków i danych, które można jeszcze zdobyć”. Można więc wyczytać z tego, że na tym etapie wiedzieli już, że nie ma szans na miękkie lądowanie i jedyne co mogą jeszcze zyskać to dane, które pomogą uniknąć podobnych problemów w kolejnych startach. Niedługo potem Astrobotic udostępniło pierwsze zdjęcie lądownika Peregrine w kosmosie, pokazując, że jego zewnętrzne warstwy izolacji są pogniecione.
Lądownik Peregrine w pełnej gotowości do startu.
Źródło: NASA Kennedy Space Center / NASA/Isaac Watson
Następnie w poniedziałkowy wieczór firma Astrobiotic ogłosiła, że wyciek powoduje, że silniki odpowiadające za utrzymanie lądownika w odpowiedniej pozycji nie będą miały wystarczającej ilości paliwa, aby zapobiec jego niekontrolowanego obrotowi.
Lądowanie na Księżycu planowane było na dwudziestego trzeciego lutego, ale szanse, że to się uda są znikome. Nawet jeśli lądownik jakimś cudem utrzymałby się odpowiednio długo na dobrej trajektorii i dotarł na Księżyc, to po prostu roztrzaskałby się o jego powierzchnię.
W tej chwili celem Astroiotic jest doprowadzenie Peregrine’a jak najbliżej Księżyca, zanim straci zdolność do utrzymania pozycji skierowanej w stronę słońca i w konsekwencji straci zasilanie, bo to równałoby się z całkowitą utratą łączności.
Najprawdopodobniej jednak, Peregrine nie doleci na Księżyc i stanie się po prostu kolejnym kosmicznym śmieciem unoszącym się w przestrzeni kosmicznej. Będzie również swego rodzaju kosmiczną urną z prochami, ponieważ jak wspominałem we wstępie wśród jego zawartości znajdują się kapsułki zawierające część prochów byłych prezydentów USA: Johna Kennedy’ego, Georgea Washingtona i Dwighta Eisenhowera, pisarza science fiction Arthura C. Clarke’a i wielu innych osób, których rodziny zapłaciły za dostarczenie szczątków na Księżyc. Usługami tego typu zajmuje się inna prywatna firma – Celestis, koszt takiej usługi według cennika na oficjalnej stronie internetowe zaczyna się od trzynastu tysięcy dolarów.
Patronite
Zostań Patronem Astrofazy! Pomóż rozwijać projekt i zyskaj dostęp do bonusowych treści!Oprócz wysyłania prochów na Księżyc, Celestis wysyła też prochy poza orbitę Ziemi, w kierunku zewnętrznych planet Układu Słonecznego i co ciekawe oprócz tych, które znajdują się na pokładzie lądownika Peregrine, rakieta Vulcan wyniosła na orbitę jednocześnie drugi ładunek, który zawierał z kolei prochy autora Star Treka, Gene’a Roddenberry’ego.
Astrobotic Technology to amerykańska prywatna firma kosmiczna, założona w 2007 roku przez Johna Thorntona i Reda Whittakera w Pittsburghu w stanie Pensylwania. Firma specjalizuje się w opracowywaniu lądowników i łazików księżycowych do transportu ładunków, badań naukowych i eksploracji w ramach programu Commercial Lunar Payload Services realizowanego przez NASA. Astrobotic jest uznawany za innowatora w dziedzinie robotyki kosmicznej, a misja lądownika Peregrine była ich pierwszą misją i naprawdę wielka szkoda, że zakończy się niepowodzeniem. Gdyby się udało, byłby to naprawdę spory przełom, bo do tej pory jeszcze żadnej firmie prywatnej nie udało się miękko wylądować na Księżycu. Nie wygląda to też zbyt dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że Astrobiotic ma być odpowiedzialna za bezpieczne dostarczenie na Księżyc, należącego do NASA łazika VIPER. Według harmonogramu misji, lądowanie miałoby odbyć się już w listopadzie bieżącego roku, za co NASA ma zapłacić Astrobiotic dokładnie sto dziewięćdziesiąt dziewięć i pół miliona dolarów.
Projekt lądownik Peregrine, ogłoszony został w roku dwa tysiące szesnastm i opierał się na wcześniejszych projektach firmy, w tym na większym lądowniku Griffin o tej samej pojemności ładunkowej. Projekt lądownika został dopracowany przy współpracy z Airbus Defence and Space. Układ napędowy składa się z pięciu silników firmy Frontier Aerospace, każdy o ciągu 667 N. Peregrine może przewozić do czterystu pięćdziesięciu kilogramów dwuskładnikowego paliwa w czterech zbiornikach.
Z kolei jego układ sterowania używa dwunastu silników o ciągu 45 N każdy, zasilanych tą samą mieszanką paliwa, co w przypadku głównych silników. Lądownik, o szerokości dwustu pięćdziesięciu i wysokości stu dziewięćdziesięciu centrymetrów mógł dostarczyć na powierzchnię Księżyca do dwustu sześćdziesięciu pięciu kilogramów ładunku.
Rakieta Vulcan tuż przed startem. Źródło: NASA Kennedy Space Center / NASA/Cory S Huston
Rakieta Vulcan Centaur, która była odpowiedzialna za wyniesienie lądownika oraz pozostałych ładunków została opracowana przez United Launch Alliance w skrócie ULA, i stanowi znaczący postęp w technologii rakietowej. Jest zaprojektowana z myślą o wszechstronności i kosztowej efektywności w zakresie wynoszenia różnorodnych ładunków, w tym załogowych statków kosmicznych, satelitów czy misji towarowych na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pierwszy człon rakiety korzysta z silników rakietowych BE-4 produkowanych przez firmę Jeffa Bezosa Blue Origin. Drugi stopień bazuje na konstrukcji z rakiety Atlas V. Do rakiety może być dołączone aż sześć dopalaczy na paliwo stałe. Docelowo Vulcan Centaur ma zastąpić rakiety Atlas V i Delta IV w ramach programu National Security Space Launch realizowane przez Armię Stanów Zjednoczonych. W przeciwieństwie do lądownika firmy Astrobiotic, nowa rakieta nośna spisała się wyśmienicie podczas swojego pierwszego startu.
Misja Peregrine będzie już trzecią nieudaną próbą lądowania na powierzchni Księżycu realizowaną przez przedsiębiorstwa z sektora prywatnego, po tym, jak lądowniki Beresheet i Hakuto-R rozbiły się o powierzchnię Księżyca odpowiednio w dwa tysiące dziewiętnastym i dwa tysiące dwudziestym trzecim roku. Ta sytuacja pokazuje, że przez firmami prywatnymi pozostaje jeszcze całkiem wyzwania, jakie wiążą się z eksploracją Księżyca, nie mówiąc już o eksploracji dalszych zakątków układu słonecznego.