Wśród planet Układu Słonecznego, na tle innych szczególnie wyróżnia się Uran. Siódma planeta od Słońca to lodowy gigant, którego atmosfera składa się głównie z wodoru, helu a także metanu, nadającego mu charakterystyczną błękitną barwę, i zawiera więcej zamrożonych gazów niż inne planety tego typu. 

Oprócz tego posiada system pierścieni i dwadzieścia siedem znanych nam Księżyców. Ze względu na ogromną odległość od Słońca, wynoszącą prawie trzy miliardy kilometrów, do Urana dociera jedynie ułamek energii słonecznej, którą otrzymuje Ziemia, przez co jest najzimniejszą planetą układu słonecznego, temperatura jego atmosfery jest bliska zera absolutnego, bo wynosi jedynie czterdzieści dziewięć Kelvinów, czyli około minus dwieście dwadzieścia cztery stopnie Celsjusza. Okres obrotu wokół Słońca wynosi całe osiemdziesiąt cztery lata. Do tej pory do Urana udało się dotrzeć jedynie sondzie Voyager II, która przeleciała blisko niego w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym szóstym roku. Jak możecie się domyślać, nie ma możliwości, aby ot tak wysłać sondę czy statek kosmiczny i zebrać dane potrzebne by zbadać tak odległą planetę, dlatego sporo faktów na jej temat wciąż pozostaje zagadką a wytłumaczenia pewnych zjawisk można wysnuć jedynie na podstawie hipotez. 

Tak stało się z tajemnicą osi obrotu Urana. To, czym planeta wyróżnia się najbardziej spośród planet w naszym układzie słonecznym jest właśnie niezwykle nachylona oś obrotu, wynosząca prawie dziewięćdziesiąt osiem stopni do kierunku prostopadłego do ekliptyki, tak więc jego oś obrotu znajduje się niemal w płaszczyźnie Układu Słonecznego. Uran obraca się tak, jakby leżał na boku a jego bieguny znajdują się tam, gdzie inne planety zazwyczaj mają równik. W dwa tysiące osiemnastym roku międzynarodowy zespół ekspertów kierowany przez naukowców z Durham University w Wielkiej Brytanii przeprowadził badanie, które miało ostatecznie wyjaśnić przyczyny tego zjawiska. Naukową prasą wstrząsnęła informacja o tym jakoby Uran miał zostać uderzony przez masywny obiekt, co spowodowało silne nachylenie osi obrotu planety i zmiany w temperaturze jego atmosfery.

Do kosmicznego zderzenia miało dojść jeszcze podczas formowania się Układu Słonecznego około cztery miliardy lat temu. Badacze przeprowadzili w tym celu symulacje komputerowe kolizji z lodowym gigantem. Przeanalizowali ponad pięćdziesiąt różnych scenariuszy korzystając z urządzeń o dużej mocy obliczeniowej, aby ustalić, jak wyglądała ewolucja planety. Na podstawie tych symulacji doszli do wniosku, że Uran musiał zostać uderzony prawdopodobnie przez proto-planetę dwa razy większą od Ziemi, składającą się ze skał i lodu. Oprócz pochylenia osi obrotu Urana, planeta miała także stworzyć cienką powłokę w pobliżu krawędzi lodowej warstwy olbrzyma, która zatrzymywałaby nikłe ciepło emitowane z jego jądra. To uwięzienie ciepła miało tłumaczyć ekstremalnie niską temperaturę atmosfery planety. Wszystko zdawało się składać w logiczną całość i dobrze tłumaczyć obecny stan Urana, chociaż oprócz wspomnianych symulacji, nie było innych dowodów na prawdziwość hipotezy wielkiej kolizji. Pomimo tego naukowcy byli prawie pewni co do swojego założenia i określali je jako najbardziej prawdopodobną przyczynę nietypowego nachylenia planety. Oprócz tego badacze zastanawiali się, jak to możliwe, że Uran zdołał zachować swoją atmosferę po tak ogromnej kolizji. Znowu wytłumaczenie oparli na symulacjach, które sugerowały zderzenie pod kątem, wystarczająco sine by zmienić nachylenie Urana, jednak nie na tyle silne, by bezpowrotnie zdmuchnąć jego atmosferę w przestrzeń kosmiczną.

Technika symulacji komputerowych miała również pomóc w wyjaśnieniu powstawania pierścieni i księżyców Urana. Kolizja z pewnością spowodowałaby wyrzucenie dużych ilości skał i lodu na orbitę wokół planety. Materiał ten mógł z biegiem czasu połączyć się ze sobą tworząc wewnętrzne księżyce, które z kolei mogły wpłynąć na rotację innych, już wcześniej istniejących satelitów planety. Co więcej, zderzenie mogło doprowadzić do wytworzenia się stopionego lodu i nierównych brył skalnych wewnątrz planety. To może tłumaczyć pochylone, niecentryczne pole magnetyczne planety. No właśnie, MOŻE. Teraz okazuje się, że istnieje zupełnie inne wytłumaczenie tego zjawiska, w żadnym stopniu nie związane z kolizją z masywnym obiektem. Badacze z Uniwersytetu Cornell opublikowali właśnie nową pracę opartą na dowodach obserwacyjnych Jowisza, którego nachylenie do osi wzrasta z powodu oddalania się jego księżyców. Obliczenia pokazują, że obecne nachylenie osi obrotu wynoszące trzy stopnie, zmieni się jeszcze bardziej w ciągu najbliższych kilki miliardów lat do nawet trzydziestu siedmiu stopni. Kiedy badacze zastosowali swoje obliczenia w stosunku do Saturna, otrzymali podobne wyniki, głównie ze względu na migrację jego największego księżyca. Obecne nachylenie osi obrotu wynoszące dwadzieścia sześć i siedem dziesiątych stopnia może być wynikiem oddalania się Tytana.

Skłoniło to badaczy do spojrzenia na Urana i jego nietypową oś obrotu. Chcieli sprawdzić, czy to właśnie migracje księżyców mogą stać za tym zjawiskiem. Kolejny raz stworzyli symulacje komputerowe hipotetycznego układu Urana, aby to ustalić. Na ich podstawie stwierdzili, że księżyc o rozmiarach Ganimedesa, największego księżyca Jowisza, mógłby spowodować obecne nachylenie do osi. Jednak księżyce Urana nie mają wystarczającej masy, aby stworzyć takie nachylenie. Łączna masa dwudziestu siedmiu znanych nam księżyców planety wynosi mniej niż połowę masy naszego Księżyca. Ale i na to naukowcy znaleźli wytłumaczenie. Ustalili, że gdyby masywny księżyc odchylił oś obrotu planety do osiemdziesięciu stopni, to uległby destabilizacji, wywołując chaotyczną fazę osi obrotu, która zakończyłaby się jego uderzeniem w planetę. W takim przypadku mógłby zmienić nachylenie osi obrotu do obecnego. Duży księżyc, w tym scenariuszu, zostałby wchłonięty przez planetę, zatem nie byłoby już obiektu, który mógłby nachylać oś obrotu i nachylenie zostałoby zamrożone w takim stanie do dzisiaj. Nie jest jasne, czy Uran mógł niegdyś mieć księżyc wystarczająco duży i o wystarczająco wysokim tempie migracji, aby stworzyć taki scenariusz. Naukowcy twierdzą, że będzie to można wykazać za pomocą obserwacji ale nie będzie to możliwe jeszcze przez długi czas.