Przez ogromny obszar Układu Słonecznego wędruje nieustannie niezliczona ilość różnego rodzaju kosmicznego gruzu. Niektóre z nich przecinają orbitę naszej Planety, znaczna większość jest na tyle mała, że ulega rozpadowi podczas wejścia w atmosferę. Jednak raz na jakiś czas słyszy się o asteroidach znajdujących się na kursie kolizyjnym z Ziemią, które mogą stanowić dla nas realne zagrożenie. W walce z nimi miała pomóc nam należąca do sonda DART. Czy spełniła swoją rolę?
Misja sondy DART czyli Double Asteroid Redirection Test realizowana jest przez NASA i jest z założenia testem, prototypem technologii, która w przyszłości może pozwolić nam zapobiec uderzeniu Ziemi przez asteroidę potencjalnie jej zagrażającą. Sonda DART to pierwszą demonstracja techniki impaktora kinetycznego, który miał zmienić ruch asteroidy w kosmosie, inaczej mówiąc, sonda miała przywalić w asteroidę wystarczająco mocno, aby chociaż odrobinę zmienić jej orbitę.
Najistotniejszym punktem obrony naszej planety przed zderzeniem jest odnalezienie asteroid znajdujących się na kursie kolizyjnym zanim staną się prawdziwym zagrożeniem. Najlepiej jest więc znaleźć taką asteroidę wiele lat wcześniej. Jeśli dopuścilibyśmy do sytuacji, w której zaczynamy próbować się ratować, opracować i testować możliwe sposoby obrony dopiero, gdy jakaś olbrzymia skała z kosmosu będzie leciała prosto na nas – wtedy może być już za późno.
Techniką, która została wykorzystana przy użyciu DART jest póki co szczytem naszych możliwości. Rozpędzone urządzenie po prostu uderzyło w asteroidę, aby zmienić jej trajektorię. Brzmi banalnie, jednak w przestrzeni kosmicznej nic nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. Celne trafienie w tak mały obiekt jak asteroida to nie lada wyzwanie.
Celem DART była Asteroida, a właściwie asteroidy, bo są to dwa obiekty składające się na ciasny układ podwójny.
Te dwa obiekty to Didymos oraz Dimorphos. Większy z nich, główny składnik układu stanowiący większość masy układu to Didymos jego średnica wynosi około siedemset osiemdziesiąt metrów. Z kolei mniejszy Dimorphos pełni rolę jego księżyca. Obiega on Didymosa dokładnie w takim samym czasie, jakiego potrzebuje na wykonanie jednego pełnego obrotu wokół własnej osi. Tak, dobrze się domyślacie, w ten sam jest w przypadku układu Ziemia – Księżyc. Jego średnica to około sto sześćdziesiąt metrów.
Realizując Projekt DART naukowcy chcieli sprawdzić na “żywym” obiekcie czy zastosowanie takiego rozwiązania może być wystarczająco skutecznym sposobem na zmianę kursu obiektu, który w przyszłości mógłby znaleźć się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Jak stwierdził dr. James “Nick” Bernardini pełniący funkcję oficera obrony planetarnej NASA – Póki co nie zaobserwowaliśmy żadnej asteroidy mogącej zagrozić Ziemi, wiemy jednak, że w jej pobliżu znajduje się wiele obiektów, które nie zostały jeszcze odkryte.
Szczególnie problematyczne są niewielkie asteroidy. Wszystko dlatego, że są one po prostu o wiele trudniejsze do wykrycia niż te o znacznie większych rozmiarach, a nasz Układ Słoneczny jest wręcz pełen takich obiektów, które są pozostałościami po początkach formowania się planet. Na chwilę obecną znamy, co prawda dziesiątki tysięcy niewielkich asteroid krążących w pobliżu naszej planety, jednak to tylko niewielka ich część. Na szczęście, te większe, które mogłyby jednym uderzeniem spowodować globalny kataklizm i masowe wymieranie, są skatalogowane i astronomowie bacznie im się przyglądają.
Dokładnie dwudziestego siódmego września o godzinie pierwszej czternaście w nocy naszego lokalnego czasu, teleskopy rozlokowane na całym świecie, jak również w kosmosie obserwowały asteroidę Dimorphos. Wszystko po to, by zobaczyć pierwszy w historii test systemu przeciwasteroidowego. Czy sonda DART będzie w stanie zmienić orbitę kilkusetmetrowego kawałka kosmicznej skały? Od razu zaznaczam, że na nasze szczęście nawet w przypadku, gdyby sonda nic nie zdziałała, to Dimorphos i Didymos nie stanową dla naszej planety.
Jakie były skutkie uderzenia sondy w asteroidę?
Niedawno opublikowane zostały na ten temat nowe ustalenia. Ukazały się one w postaci kilku artykułów w czasopiśmie naukowym “Nature”. To, że próba była udana wiemy już od jakiegoś czasu, jednak teraz dzięki różnym urządzeniom obserwacyjnym możemy dowiedzieć się między innymi tego, jak przebiegały ostatnie momenty przed uderzeniem oraz to jak wpłynęło na asteroidę.
Po przeanalizowaniu danych, jakie udało się zebrać w trakcie uderzenia badacze stwierdzili jednomyślnie, że technika zastosowana w misji sondy DART naprawdę sprawdzić się w przypadku walki z niebezpieczną asteroidą znajdującą się na kursie kolizyjnym z naszą planetą. Sonda o wadze sześciuset kilogramów rozpędzona do prędkości dwudziestu dwóch i pół tysiąca kilometrów uderzyłą w Dimporhosa powodując zauważalne zaburzenie orbity. Po uderzeniu czas potrzebny na jedno pełne okrążenie Didymosa skrócił się dokładnie o 32 minuty, z jedenastu godzin i pięćdziesięciu pięciu minut do jedenastu godzin i dwudziestu trzech. To znacznie więcej niż oczekiwano. Co więcej na skutek uderzenia powstał ciągnący się za asteroida na półtora tysiąca kilometrów ogon gruzu wyrzucony w przestrzeń kosmiczną, który był widoczny przez niemal cały miesiąc. Naukowcy z SETI oszacowali, że wyrzucone zostało około tysiąca ton materii, co stanowi nawet pół procenta całej masy Dimorphosa, co mogło mieć równie duży wpływ na zmianę orbity, jeśli nie większy niż samo uderzenie. Prędkość asteroidy zmniejszyła się o niecałe trzy milimetry na sekundę.
Skuteczność uderzenia wynikała według badaczy przede wszystkim z tego, że sonda trafiła niemal w samo centrum Dimorphosa.
Z okazji publikacja nowych ustaleń NASA udostępniła nawet film zmontowany z danych zebranych przez Hubble’a, na którym widać skutki uderzenia. Jak twierdzą naukowcy pierwszy test systemu obrony przeciw niebezpiecznym obiektom nadlatującym z kosmosu zakończył ogromnym sukcesem, przewyższając oczekiwania. Specjalista w badaniu asteroid dr. Franck Marchis z Instytutu SETI w Kaliforni powiedział nawet, że dzięci sondzie DART będzie można szybko zaprojektować misję zmiany orbity jakiejś asteroidy, jeśli byłoby ryzyko, że znajduje się ona na kursie kolizyjnym z Ziemią i stanowi ona potencjalne zagrożenie.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i harmonogramem, to już w dwa tysiące dwudziestym szóstym roku do układu Didymos – Dimorphos powinna dotrzeć należąca do ESA sonda Hera, dzięki niej dowiemy się jeszcze więcej o długofalowych skutkach uderzenia sondy DART.