Wokół Układu Słonecznego odkryto swego rodzaju poświatę, naukowcy próbuje więc znaleźć przyczynę jej powstania. Co udało im się odkryć?

Pomimo wielu lat obszernych badań, w Układzie Słonecznym wciąż zachodzą niewyjaśnione zjawiska. Na jedno z takich zjawisk natrafiła niedawno grupa badaczy z projektu SKYSURF, która po analizie dwustu tysięcy archiwalnych zdjęć z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a doszła do wniosku, że wokół naszego układu znajduje się dziwna, nikła poświata a jej źródło wciąż pozostaje zagadką. Naukowcy mają jednak pomysł na to, co może emitować ten tajemniczy blask. Być może to zupełnie nowy element budowy Układu Słonecznego.

Po usunięciu wszystkich obiektów zdolnych do emitowania i odbijania światła, czyli galaktyk, gwiazd, planet, a nawet asteroid na zdjęciach wykonanych przez Hubble’a wciąż widnieje słaba poświata, której nie da się przypisać żadnemu znanemu nam elementowi Układu Słonecznego. Naukowcy są przekonani, że za to zjawisko nie odpowiada także tak zwane światło zodiakalne, czyli światło słoneczne odbijające się od cząstek pyłu zawieszonego w przestrzeni kosmicznej, które można czasem dostrzec na nocnym niebie.

Co zatem może powodować powstawanie tajemniczej poświaty?

Według badaczy, możliwym wyjaśnieniem mogą być mikroskopijne cząstki pyłu i lodu pochodzące z komet przemierzających Układ Słoneczny w kierunku jego centrum. Kiedy komety lecą z dalekich, ciemnych zakątków Układu, wyrzucają właśnie te maleńkie cząsteczki lodu, który ulega sublimacji pod wpływem energii Słońca, pozostawiając po sobie nikłą, rozproszoną poświatę. Zespół ekspertów porównał jasność tej poświaty do dziesięciu świetlików… rozsianych po całym niebie. Jeśli badacze mają rację, to zjawisko może okazać się nowo odkrytym elementem architektonicznym Układu Słonecznego.

Jednak, aby dokładnie zbadać pochodzenie tego nikłego światła, trzeba by udać się niemal na sam kraniec obszaru oddziaływania Słońca, zwanego magnetosferą.

Tak daleko do tej pory udało się dotrzeć jedynie trzem sondom: Voyager 1, Voyager 2 oraz sondzie New Horizons, której w dwa tysiące dwudziestym pierwszym roku udało się zarejestrować jeszcze słabsze źródło światła.

 

Zespół badaczy, który pracował nad pomiarami tła nieba, wykorzystał dane z sondy zebrane od sześciu do siedmiu miliardów kilometrów od Słońca, daleko poza strefą planet i asteroid, gdzie nie występuje zanieczyszczenie pyłem międzyplanetarnym. Okazało się, że to równie tajemnicze zjawisko ma swoje źródło zdecydowanie dalej niż poświata wykryta przez teleskop Hubble’a. Na jego temat powstało już wiele hipotez a naukowcy wciąż nie są zgodni, co do pochodzenia tego nikłego światła. Być może jest za nie odpowiedzialny rozpad ciemnej materii, jednak pytanie o samo istnienie tej tajemniczej cząstki wciąż pozostaje bez odpowiedzi.

Równie nieoczekiwane odkrycie miało miejsce w marcu tego roku, kiedy teleskop rentgenowski eROSITA zarejestrował ogromne wybuchy promieniowania w centrum naszej galaktyki. To zjawisko przypomina gigantyczne bańki promieniowania X znajdujące się ponad i poniżej czarnej dziury w samym środku Drogi Mlecznej, prostopadle do płaszczyzny galaktyki. Bańki te rozciągają się na wysokość trzydziestu sześciu tysięcy lat świetlnych i są szerokie na czterdzieści pięć tysięcy sześćset lat świetlnych. Do złudzenia przypominają tak zwane Bąble Fermi’ego, czyli odkryte w dwa tysiące dziesiątym roku bąble promieniowania gamma, odkryte dzięki kosmicznemu teleskopowi Fermi’ego. Ich powstanie jest najprawdopodobniej związane z ogromnymi ilościami energii emitowanej przez supermasywną czarną dziurę Sagittarius A*.

 

Zgodnie z wcześniejszymi badaniami, podobieństwo pomiędzy bąblami promieniowania gamma i nowo odkrytymi bąblami promieniowania rentgenowskiego wynika z tego samego niszczycielskiego zjawiska w historii naszej galaktyki. Jednak, do tej pory nie ma pewności co do przyczyny ich powstania. Naukowcy wciąż spierają się na ten temat, ponieważ żadne z dotychczas zaproponowanych wyjaśnień nie pasuje do danych z obserwacji na różnych długościach fal.

Na podstawie analizy danych z teleskopu eROSITA, badacze zasugerowali, że przyczyną tego zjawiska mógł być potężny wybuch materii z Sagittariusa A*, który miał miejsce około dwa i sześć dziesiątych miliarda lat temu. Według tego założenia, kiedy czarna dziura pochłania otaczającą ją materię, jej pole magnetyczne i szybki obrót powodują powstawanie takich właśnie parzystych bąbli materii wyrzucanej w przeciwnych kierunkach. 

Do poparcia swojej hipotezy, naukowcy wykorzystali technikę modelowania komputerowego, z której wynika, że taki przebieg zdarzeń pasuje do wyników dotychczasowych badań w zakresie zarówno promieniowania gamma, promieniowania X jak i mikrofalowego. Według tego modelu, supermasywna czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej musiała pochłonąć od tysiąca do dziesięciu tysięcy mas Słońca, aby wyemitować te ogromne bąble materii, które utrzymywały się przez sto tysięcy lat. Pozostałości po nich to właśnie Bąble Fermiego i Bąble eROSITA. Dzięki takim obserwacjom, badacze będą w stanie oszacować jak często podobne zdarzenia mają miejsce także w innych galaktykach oraz czy da się je zaobserwować przy pomocy istniejących teleskopów, a także dowiedzą się więcej na temat formowania się galaktyk.

Cóż, pomimo postępów technologicznych, ogrom zagadnień dotyczących kosmosu pozostaje dla nas zagadką. Wiele ciekawych zjawisk odkrywamy zupełnie przypadkiem. Szukając odpowiedzi na jedno pytanie znajdujemy kolejne pytania.